Bo Ty się chodzisz, czepiasz ludzi i masz...
No tak. Bo się czepiam. Ale wolno mi bo to oznacza, że umiem w pełni korzystać z praw nadanych mi przez konstytucję.
Nie obrażam bo nie o to mi chodzi. Punktuję, rzucam w eter mocne słowa jeśli coś mi się nie podoba. To mi wolno. Odróżniam natomiast bycie bezpretensjonalnym chamem od bycia obiektywnym obserwatorem i komentatorem wydarzeń wokół. No ktoś musi.
Wiecie...dla mnie nie ma tematów tabu. Są oczywiście jakieś granice i naturalnie nie staram się ich nie przekraczać. Ale też bez przesady. Hamowanie się za każdym razem kiedy chcesz coś z siebie wywalić powoduje, że to inni mówią to co myślą (często o Tobie) a Ty jak ta za przeproszeniem pizda słuchasz no i przecież się nie odezwiesz bo nie wypada. No właśnie kurwa wypada. Wypada Ci jak jasna cholera jeśli Twój znajomy jedzie po Tobie jak wojsko Rosyjkie po Krymie. Z uśmiechem, pewnością siebie. Bo wie, że i tak nie zareagujesz. A może to jest właśnie ten czas żeby zacząć mówić to co chcesz, robić to co chcesz, myśleć to co chcesz i być taki/taka jaki/jaka chcesz? Co Ci po byciu neutralnym? W życiu nie da się na dłuższą metę być neutralnym. Albo ktoś prędzej czy później to wykorzysta i zrobi sobie z Ciebie worek treningowy, ofiarę losu której można wygarnąć ile dusza zapragnie a Ty....a Ty w imię dobrego wychowania, zasad i HGW czego jeszcze nie zareagujesz. Dusisz to potem w sobie. Czekasz na okazję do repliki ale ta nie nadchodzi. Przygotowywujesz scenariusze zachowań w głowie a i tak wszystko szlag trafia bo nie potrafisz się zdobyć na bycie naturalnym, wyluzowanym gościem, który ma w dupie co pomyślą o nim ludzie których i tak nie życzy sobie w swoim otoczeniu. Łapiesz o co kaman? Nikt Tobie łaski nie robi